pomyślana została i zrealizowana w sposób niezwykle konsekwentny i imponujący zarazem. Cała obsada gra tu nieprzeciętnie, znakomity montaż, zdjęcia, muzyka, scenografia, nawet kostiumy. Pierwszorzędna reżyserska robota. Pełna kontrola nad zamysłem.
Kto wymyślił żeby w tym filmie główną rolę zagrała Ewa Skibińska ? To totalnie przeciętna aktorka, a nawet szczerze mówiąc dla mnie żadna aktorka. W każdej roli jest tak samo bezpłciowa, dlatego ten wybór mnie bardzo dziwi. Obniża ocenę tego filmu.
Trudno mi się z tym zgodzić. to znakomita aktorka zwłaszcza w tym filmie.
Dla przykładu: moja ulubiona scena to ta w której wysiada z autobusu na bosaka. Taka Matka Polka zmęczona życiem. Rewelacja. No i jak niezdarnie wyciąga kota spod samochodu. Świetnie zagrane sceny.
Ona nie grała, ona jest po prostu taka anemiczna. Mi utkwiły sceny, w których miała okazac emocje, i była równie niemrawa. Jeżeli oglądałeś ją w innych rolach, to w każdej z nich gra tak samo.
Miała coś wykrzyczeć, a mówiła jakby bułkę mielił a w buzi lub miała zasnąć. (w scenie z mężem w ich mieszkaniu)
Dlaczego zaraz trzeba krzyczeć, żeby wyrazić tak zwaną emocję. Był czas kiedy podniesiony głos odbierany był za niski poziom kultury osobistej. piękny czas. A Matka Teresa od Kotów to kobieta kulturalna, ułożona, grzeczna. To jej syn jest potworem, a ona nie może tego pojąć. Nie wie co robić (bo i co tu zrobić?). Oczekuje pomocy męża, ale ten po powrocie z wojny też nie jest już tym kim był. Jest słaby.
Pani Ewa Skibińska zagrała kruchą osobę i zagrała ją krucho, czyli tak jak powinna.
No właśnie odnośnie syna, czy zastanawiałeś się dlaczego był taki jaki był ? Czy nie odniosłeś wrażenia (przy retrospekcji zdarzeń), że on na początku chciał tego zainteresowania, przychodził do matki, ale ona wiecznie zmęczona nie miała dla niego czasu. Wtedy on zaczął studiować psychologię, magię, wciągnął w to brata i wszystko szło już w jednym kierunku... ku upadkowi. Bardzo dobry film.
To prawda, w kilku retrospekcjach widać jakieś tam zainteresowanie syna matką i jej zdaniem/opinią, ale najważniejsza i najbardziej moim zdaniem wymowna jest tu ostatnia scena retrospekcji, czyli ta najwcześniejsza z pikniku, kiedy to ojciec prosi starszego z synów by ten zagaił do przechodniów by zrobili całej rodzinie zdjęcie. Syn z pełną agresją mówi: "Sam sie zapytaj!" i w końcu robi to młodszy z synów. Starszy chłopak był zły od początku (niestety) popsuty, potrzebował tylko czasu, żeby jego zło mogło się rozwinąć dojrzeć do czynów, a że rodzice są na to bezradni to zupełnie inna historia. Nie zauważają jakim potworem się staje. Niestety. Ale to nie oznacza, ze zasłuzyli na to, co im wyrządzi.
Też zwróciłam na tą scenę uwagę. Ona na pewno była po coś. Właśnie po to - moim zdaniem - żeby pokazać, że ten młodszy syn nie był zły, on wykonał polecenie ojca. I rodzice coś przeoczyli, zaniedbali, zagubuli coś ważnego i wszystko poszło w złym kierunku. Taki chłopak potrzebuje wzoru i mógł nim być ojciec, a został starszy brat.