Z Kevinem Smithem sprawa ma się tak, że od "Sprzedawców" próbował być nowym Woodym Allenem. Oczytanie zamienił na oglądanie. Rozmowy o filozofii, psychiatrii zastąpiły długie niewybredne dyskusje o seksie, społeczeństwie i "Gwiezdnych wojnach", które stały się fetyszem Smitha. Podobnie jak Allen Smith lubił obsadzac siebie. I aby zrobić a się nie narobić powołał do życia Cichego Boba, który niczym Neron patrzy jak Rzym (tutaj fabuła) plonie. Często wlaczal się do akcji. Od pewnego czasu Smith powedrowal w rejony popkultury i zaniechal bycia Allenem. Ciekawe czy to się zmieni