Jak taki geniusz, najlepszy aktor wszech-czasów mógł dostać tylko jednego oskara, dla mnie to skandal :)
Wiecie że czasami sobie zaprzeczacie w tej dyskusji. Wymieniacie wybitne role aktorów, ubolewacie że mają mało Oskarów. Dla mnie najlepsze lata Nicholsona, Ala Pacino czy De Niro to ogólnie lata 70. Czasem byli nominowani w tych samych latach więc niemożliwe żeby w jednym roku 3aktorow zdobyło tą samą nagrodę w tej samej kategorii. Pacino (moja ulubiona rola - Pieskie Popołudnie, Oskar tego roku Nicholson "Lot nad kukułczym gniazdem" (jeden z moich ulubionych filmów) i bądź tu mądry. Pacino i Nicholson od poczatku lat 70 kilka razy z rzędu byli nominowani w tej samej kategorii i czasami musial ich rozdzielić Jack Lemon czy Marlon Brando. Bez spiny. Taksówkarz De Niro - jedna z najlepszych kreacji jakie widziałem, ale wtedy Oskar powędrował do zasłużonego juz aktora Petera Fincha (który rok później zmarł) Albo Oskar w tym roku dla Aliego za Moonlight ? Nie rozumiem. A jednocześnie rozumiem bardzo dobrze...:-)
Daniel D Lewis ? Wiem o co zapytałeś. Sorry że mój komentarz akurat odpowiedzią na Twoje pytanie. Komentarz ogólnie do tematu. Sorry za pomyłkę raz jeszcze.
Aha, każdy z nich powinien mieć po 10 Oscarów, jakby nie było na świecie innych dobrych aktorów... Albo i nawet innych aktorów poza Pacino, De Niro i Nicholsonem xD
Najbardziej dziwi fakt, że Al Pacino jest tak nisko w rankingu fw - z tego co widzę - tylko jedna rola w pierwszej 20. Ogromne nieporozumienie. Powinien być znacznie wyżej - konkurs popularności i tyle
Pacino ma ok. 50 zagrany ról, w tym ok 10-12 w filmach które aspirowały do Oscara, dodaj do tego, że nawet jeśli Al zagra fantastycznie to w tym samym roku może mieć bardzo silną konkurencje jak właśnie dzieje się w obecnym roku gdzie nominowane do męski aktor pierwszoplanowy są same wielkie role i nawet grając fantastycznie Al nie ma gwarancji czy w tym samym roku jaki De Niro czy Nicholson nie zagrają lepiej, więc stad wychodzi ten jeden Oscar.
Pacino jest jednym z tych aktorow ktorzy powinni miec co najmniej 3-4 Oscary na koncie. Ale w obecnych czasach jest to niemozliwe. Wiekszosc aktorow ktorzy je dostaja ich role zostaja zapomniane. W latach 70-90 te najlepsze role do dzisiaj sa niezapomniane, jp Nicholson w Locie nad kukulczym gniazdrm, Hopkins za Milczenie Owiec, Hackman za Bez Przebaczenia, Hanks za Filadelfie i Foresta Gumpa czy Hoffman za Rain Man. Dzisiaj takich filmow nie ma. Dobrze ze rodzice mnie wychowali na starych filmach bo obecne filmy to klasa srednia. Kiedys byly na wydokim poziomie a tylko njeliczne teraz to prrelki. Najlepszy przyklad Whiplash czy Spacer po linie
Kiedyś to kufa było xD A tak na poważnie to zrzuć tą zasłonę nostalgii z oczu i zobacz sobie kilka nowych ciekawych filmów. Obecnie także robi się bardzo dobre produkcje te ambitne jak i te rozrywkowe. Tak jak napisałem wyżej, nie każda dobrze zagrana rola nadaje się do nominacji Oscarowej, można świetnie zagrać w filmie akcji, ale takie role raczej nie przebijają bo nie wymagają aż takiego wielkiego talentu jak role Dramatyczne czy Komediowe. Obejrzałem jakieś 30 filmów z Alem, może i więcej i rolę które zasługiwały na nominacje to na pewno Ojciec Chrzestny 1 i 2, Zapach Kobiety, Adwokat Diabła, Pieskie Popołudnie, Jack jakiego nie znacie i może Idol. Reszta ról jak w Gorączce, Życie Carlita, Donnie Brasco, Glengarry Glen Rose to są świetne role, ale nie do wyróżnienia. W 1973 (Ojciec Chrzestny) była ogromna konkurencja w rolach drugoplanowych, wygrał genialny Joel Grey za rolę w "Kabaret", ale rywalami też byli James Caan i Robert Duval za rolę w Ojcu Chrzestnym. W 1975 (Ojciec Chrzestny II) w roli pierwszoplanowej była jedna z najlepszych konkurencji w historii, Nicholson za Chinatown, Hoffman za Lenny, Finney za Morderstwo w Orient Expresie, Carney za Harry i Tonto, więc tutaj każdy mógł wygrać. W 1976 (Pieskie Popołudnie) miałeś fenomenalnego Jacka Nicholsona w Lot nad kukułczym gniazdem. Za Zapach Kobiety Oscara dostał. Jedyne czego nie rozumiem to dlaczego nie dostał nawet nominacji za Adwokat Diabła. Mimo wszystko w przypadku Al'a Akademia nie zrobiła mu jakiejś wielkiej krzywdy jak w przypadku wielu innych aktorów np. Newman.
Za "Scent od a Woman"zdecydowanie się należało, bo to genialna rola i jedna z jego najlepszych, w tym samym roku dziwne jakby dostał drugiego Oskara za "Glengarry Glen Ross",a i tak dobrze, że dostał go Gene Hackman za "Unforgiven". W 1980 to rzeczywiście Dustin Hoffman
("Kramer vs. Kramer") był lepszy, w 1991 był "Dick Tracy", dziwaczna rola ale i tak najlepsza z tego filmu, ale Joe Pesci zrobił wszystkim knock out swoją kreacja w "Goodfellas". Rok 1976 to była prześwietna rola w "Dog Day Afternoon", no ale nie oszukujmy się Jack Nicholson zmiażdżył w "One Flew Over The Cuckoo's Nest", równie dobrą rolę zagrał w "Serpico", nie wiem jak zwycięzca tego roku wypadł, czyli Jack Lemmon w "Save The Tiger", ale Al miał tutaj konkurencję w nie gorszych kreacjach takich tuzów jak znowu Nicholson, Redford czy Brando. Największe wątpliwości miałbym oczywiście w przypadku obu kreacji w "Godfather I i II", czy był gorszy od Joela Grey w "Cabaret", raczej nie, chociaż to była też wybitna kreacja, ale myślę, że za część drugą już mu się należał, bo Art Carney w "Harry and Tonto" aż tak dobry nie był, a jeżeli nie Ale to chociaż powinien dostać Nicholson za genialną rolę w "Chinatown".
Mimo wszystko największa bolączką jest choćby brak nominacji dla niego za jedną z jego najwybitniejszych ról, czyli za tytułową w kultowym "Scareface".