Długo czekałem na ten film,bo szczerze mnie interesował.Niestety nie oglądałem "Uciekających kurczaków" więc szczerze nie wiedziałem co z tej plasteliny można wyczarować."Wallace i Gromit..." pokazał,że można wyczarować wiele.Przez całą projekcję zachwycałem się kunsztem i perfekcją wykonania tego filmu,nieraz musiałem po prostu zbierać szczękę z ziemi!!Nie oszukujmy się-to co na ekranie widać wgniata w fotel,jakbyśmy sami byli z plasteliny...kolejny wielki plus filmu-muzyka.Nie mogła być lepsza...ale trudno się temu dziwić,przecież producentem muzyki był sam Hans Zimmer.W filmie słyszymy więc muzykę głównie jego uczniów a myślę,że sam Zimmer też coś dodał od siebie.Nie oszukujmy się jednak...historia przedstawiona w filmie,mimo,że bardzo urokliwa i zabawna,jest przeznaczona raczej dla młodszych dzieciaków niż ja,18 latek:]Są jednak sceny naprawdę rewelacyjne(np.gadka o złotych nabojach) i trochę szczegółów,które zajarzą tylko starsi(zwróciliście uwagę na naklejkę na pudle od sera,którym zakrył się Wallace w końcówce filmu?;).Ogólnie jednak starsi widzowie wychodząc z kina będą pamiętać raczej kolejne fale zachwytów nad techniczną stroną filmu... (na marginesie-musze to zobaczyć w oryginale,w końcu głos podkładała tam Ralph Finnes!!) 8/10