Widziałam w życiu jakieś trzy odcinki Świata według Kiepskich, ale jeden zapadł mi w pamięć, a mianowicie kiedy Ferdek nauczył się do, a później zdał egzaminy na inspektora sanitarnego, użył tego do zamknięcia jakiejś budki z gastronomią Paździocha, po czym rzucił tę pracę i stwierdził, że w tym wszystkim chodziło o honor.
Podobne przesłanie płynie z tego filmu, ile jesteśmy w stanie z siebie dać z miłości lub nienawiści, ale nie dla samych siebie...
Wiem, że porównanie może się wydawać ujmą dla ambitnego kina, but hey! Może nawet ktoś, kto "boi się" klasyków, zdecyduje się dzięki temu po nie sięgnąć?