+ czasami ładne widoki
+ dwie nutki od Metalliki
- klimatu klat '90 nie ma za grosz
- w ogóle nie ma klimatu
- kiepsko zagrane, pewnie przez brak fabuły
- nie zależało mi na losach bohaterów i ich głupiego planu
- ojej zakończenie, ależ wzruszające
- muza Metalliki nie pasuje do tego filmu zupełnie. To jest heist buddy movie raczej w lżejszym klimacie, a nie badass movie. W ogóle w warstwie dźwiękowej jest kiepsko
- typowy Netflix, czyli coś poszło nie tak
nie chce mi sie komentowac poszczegolnych podpunktow ale o ile zgodze sie ze zwykle dlugometrazowe Netflixy to zmarnowany potencjal nie oferujacy nic poza ladna otoczka, tak tutaj bawilem sie calkiem niezle i akcja trzymala w napieciu, takze generalnie nie zgadzam sie z Twoja ocena ;)
ode mnie solidne 7/10
A co jest takiego napiętego w tym filmie? Może mnie przekonasz do podniesienia oceny? :)
u mnie np napiecie wywolywalo to ze bohaterom przez spora czesc filmu szlo wszystko jak po masle, a wiadomo ze cos musi je*nąć wiec z kazda kolejna scena oczekiwałem ze to bedzie teraz ;)
no ale ja to ja a ty to ty, kazdy ma swoj gust, przekonywanie uwazam za bezcelowe, pozdro :)
Moim zdaniem to szło im jak po maśle do momentu, aż zaczęli okłamywać samych siebie, że są tylko niby i niejako stróżami prawa i robią dobrze. Nie docierało do nich, że są zwykłymi złodziejami okradającymi bandytów i tak też powinni się cały czas zachowywać, a to się mści, no i się zemściło!
Najlepsze, że każdy kolejny dylemat moralny "nie, nie możemy go/ich zabić" prowadził do jeszcze większej eskalacji kolejnych potencjalnych celów, dalej ciągnięte wątpliwości tylko się już kumulowały...
Szło im jak po masle, bo producenta nie stać było ani na scenarzystę, ani na scenografa, ani na statystów, sprowadzając cały napad do poziomu okradania piwnicy przez lokalnych żuli.
Samotny baron narkotykowy, żyjący w zagraconym, brudnym domu, z ochroniarzami oglądającymi tv, i trzema samochodami... Litości! Sprzątaczka wzięła wolne, kamer nie dowieźli a ogrodnik uciekł z kucharką?
Mnie osobiście film bardzo się podobał, ciekawa fabuła, dobry klimat, dobra gra aktorska. Film trzyma w napięciu.
Widocznie miałeś jakieś przebicie w gniazdku, bo napięcia to tam nie było żadnego. Nawet nie przypuszczałem, że można taki fajny temat, z takimi dobrymi aktorami pozbawić totalnie emocji. Netflix to jednak dużo umie. Aż dziwne, że żaden z tych "specjalsów" nie okazał się pederastą.
Zgadzam się w 100% z tym, co napisałeś. Nie wiem, gdzie tu klimat lat 90, tak często przez innych przywoływany. Film się ciągnie, jest słabo zagrany, przewidywalny, w ogóle cała dynamika między postaciami jest drętwa i udawana. Nie polecam!
Dokładnie w pierwszej wersji komentarza miałem jeszcze punkt "brak relacji między bohaterami" i trochę na ten temat, niestety filmweb mnie "wyrzucił" z okna komentarza po naciśnieciu przycisku "dodaj temat", bo chyba za długo zastanawiałem się nad tym co napisać (raptem 10 minut). Gratuluję programistów, którzy stworzyli "nowy filmweb", bo powiadomienia też szwankują.
Przede wszystkim to spodziewałem się (po trailerze) trochę innego filmu, pewnie coś w stylu Niezniszczalnych bądź Commando, z akcją i wybuchami. Tylko że Triple Frontier okazał się bardziej skrzyżowaniem Sicario i Na krawędzi, co w sumie nie wyszło źle. Świetna obsada, panowie naprawdę dali radę, do tego niezłe zdjęcia i widoki. Gdzieś w połowie trochę zaczęło mnie mierzić i dłużyć się. Śmierć jednego z kompanów też mnie jakoś nie porwała i to co zrobili z forsą, też jakoś takie przesłodzone. Zabrakło trochę poczucia humoru i napięcia ale mimo to i tak wypadło lepiej niż większość premier które lecą na TV Puls (mam tu ma myśli filmy z Willisem, Brosnanem , Adkinsem itp.). Acha nawet ciut bardziej mi się podobał niż Ocean Ognia który widziałem w Poniedziałek, a już nie wspomnę o Drapaczu chmur.
Jak dla mnie 3,7/6 Na raz w sam raz, no zrymowało mi się:)
Na początku też myślałem, że będzie w klimacie Sicario. Niestety szybko się zawiodłem. Jak wpadli w góry to myślałem, że pójdą w klimat Lone Survivor lub Wind River, ale na tym polu Potrója granica poległa równie szybko. Dla mnie ten film to takie pomyje.
A propos sicario pamiętacie w tamtym filmie gosci z delty? To były bydlaki z palcem zawsze na spuscie gotowi zastrzelić każdego i to jest realizm. Tu mamy cieci z wielkim kompasem moralnym w dupsku. Pewnie dlatego im sie tak ciężko przez te góry łaziło.
Jak mnie się ten komentarz podoba. :) W Sicario czuło się szacun do tych gości - widać było, że to profesjonaliści, wyszkoleni tak, żeby z chirurgiczną precyzją wykonać zadanie. Tutaj.. no nie chcę powtarzać po Tobie, ale zalatywało to fabularnie szambem.
No to uwaga, zaskoczę Cie. Większość komandosów to 'niepozorne chłopaki'. Wielkich mięśniaków raczej nie uświadczysz ;)
A inna kwestia, to jak sądzisz? Jak byli komandosi wyglądają po kilku latach emerytury w cywilu?
pewnie masz racje. Troche z tym realizmem przesadziłem ,ale co do warstwy psychicznej i nastawiania to sie trzymam swojego zdania. Patrz wcześniej była scena gdzie jeden z nich opowiadał jakie odruchy agresji mu pozostały ze służby a potem taki świętoszek sie zrobił. Fabularnie niespójne jak cholera.
I dalej niekoniecznie. Jak poczytasz trochę wspomnień weteranów (w tym komandosów), to dowiesz się, że to również ludzie są i miewają rozterki. O trudności strzelania do dzieci z ładunkami wybuchowymi pisał choćby Chris Kyle w swoje książce. Zresztą, jedna z takich rozterek właśnie, doprowadziła do tragicznego w skutkach przebiegu operacji Red Wings, o której powstała książka, a później film 'Lone Survivor' - nie wiem czy czytałeś ale generalnie przez 'moralny kompas w dupsku' zginęło aż 19 komandosów.
Że już nawet nie wspomnę jakimi wrakami psychicznymi potrafią być kolesie po powrocie z wojny. Większość z nich musi korzystać z pomocy psychologa, a i tak nie wracają do siebie w 100%.
Oczywiście nie twierdzę, że ten konkretny tytuł to szczyt realizmu, ale akurat w tej materii nie ma się co czepiać. Wydaje mi się, że masz po prostu pewien obraz RAMBO wykreowany przez media/ filmy i z marszu odrzucasz wszystko inne ;)
to masz chyba ''wykreowany obraz'' rambo bo akurat pierwszy rambo miał całkiem niezłe fragmenty traktujące o ptsd i ogólnym stanie żołnierzy po powrocie, orpócz oczywistej hollywoodzkiej rozwałki. Natomiast "twórczosci" Kyla nie będe komentował bo za dobrze mi w pamięć zapadło z jaką radoscią do tych dzieci strzelał.
Pamiętać też trzeba o tym że praktycznie żaden film amerykański traktujący o wojnie czy żołnierzach nie obędzie sie bez wizyty panów z departamentu obrony, którzy pilnują żeby nie stawiać armii w złym świetle. Także trzeba mieć troche dystansu. Pozdrowienia.
Nie strzelał radośnie do dzieci, skąd w ogóle taki pomysł?! Wiesz co miałem na myśli pisząc o Rambo ;)
I tak, masz rację, że znaczna część tych dzieł musi przejść przez departament obrony, jednak nie to jest źródłem naszej niezgody
Affleck mógł zrobić z tych pomyj lepszy film gdyby sprzątnął tę laskę i jej brata i wywiązałby się jakiś konflikt między nim a Pope'm. W wyniku tego zdarzenia doszłoby do tego, że zarzynają na siebie polować w tych Andach i się pozabijają. Imho wymyśliłem 100x lepszą fabułę, gdzie cały "napad" jest tylko tłem! Pozdro.
To chyba widzieliśmy dwa różne filmy. Film od początku trzyma w napięciu, ciekawa fabuła i bardzo dobrze zagrany. Affleck gra jak gra co nie zmienia faktu że jego rola wypadła dobrze. Badass movie...jak ktoś się spodziewał gówna pokroju Niezniszczalni to współczuje.
Ostatnie zdanie świadczy o tym, że nie przeczytałeś mojego wpisu ze zrozumieniem. Dlatego dyskusja z Tobą o ocenie nie ma sensu. Pozdro!
taaa jest :)
Metallica plus Pantera to jedyne trzy pozytywne aspekty tego filmu.
To, czy te utwory pasowały do filmu to już inna bajka.
Jeżeli (jak rozumiem) pomijając widoki i (zupełnie nie w "temacie") parę nutek Metalliki oceniłeś film na "2", to trzymam kciuki. Ja dałem "3" wyłącznie za krajobrazy i parę nutek CCR - w tym wypadku absolutnie "w temacie". Generalnie film - nieporozumienie.
Nawiazujecie do kina lat 90 tak naprawdę chyba nie znając kina lat 90. Kino lat 90 w większości wypadków (pomijając pojedyncze filmy akcji) było kompletnie pozbawione realizmu, z fabuła skupiająca się na podobnym schemacie i najprostszej akcji. Jeśli ktoś ocenia Afflecka przez pryzmat jednego czy dwóch filmów to również gratuluje inteligencji i posiadania jakiejkolwiek znajomosci kinematografii bo wystarczy spojrzeć po jakim firmie Affleck dostał się do Hollywood nie mówiąc o takich rolach jak w Operacji Argo czy Zaginionej Dziewczynie. Film pomimo swoich błędów idealnie wpasowuje się w obowiązujące kino akcji i tak naprawdę pomimo paru błędów (czy aktorskich, scenariuszowych) niczego mu nie brakuje.
Zgadzam się. Jedynie to zakończenie strasznie mnie zirytowało. Rozumiem chęć rekompensaty rodzinie kumpla, ale bez przesady. Kolesie są spłukani, a babka ma 5mln $.... totalnie nieuzasadnione.