Geoffrey Rush jako Pete Sellers... coś wspaniałego, naprawdę fenomenalna rola. Peter Sellers był typem dziwnego człowieka, miał liczne problemy ze swoją osobowością i tożsamością - nie wiedział tak naprawdę, kim jest, mógł być każdym. I Rush to zagrał.
Wielu ludzi uważa, że ten film uwłacza Sellersowi, pokazuje go jako nieludzkiego potwora pozbawionego wszelkich skrupułów. Nie zgodzę się. Sellers nie był święty, bywał okrutny, miał wybuchowy, nieprzewidywalny temperament, skłonnosci do egoizmu i egocentryzmu, ale mam wrażenie, że był to pewien rodzaj tarczy ochronnej przed światem, światem który nie rozumiał Petera Sellersa. On był jak bezbronne dziecko, niedojarzały i naiwny mężczyzna. I Rush to zagrał.
Szalenie zabawny facet, genialny komik z chorą, zatrutą duszą. Geoffrey pokazał to.
W mojej opinii Rush nie chciał stać się nowym Peterem Sellersem, odhaczać kolejne fakty z jego biografii, pragnął dać nam klucz do tej postaci, aby każdy z osobna mogł zinterpretować go na swój własny, osobisty sposób. I nie zawaham się to powiedziec, udało mu się.
Tak zrobił to:) Ostatnio uzupełniam filmografię Geoffrey'a i z podziwu dla jego talentu wyjść nie mogę. Myślałem, że rola markiza de Sade to już szczyt kunsztu aktorskiego, ale to zrobił w tej produkcji to już absolutne mistrzostwo świata. Tak jak piszesz: Sellers wg Rush'a nie jest postacią zero-jedynkową; pokazana jest z niesamowitą maestrią złożoność i nietuzinkowość tej dość oryginalnej persony.
Umierałem ze śmiechu (i wielkiego podziwu jednocześnie) jak Rush (Sellers? :P) wcielał się w dr Stranglove (rozmowa z matką przy kolacji, po której ta stwierdziła, że nie miała okazji spotkać się z synem).
Mimo,iż uważam Steve`a Martina za średniego aktora to ta rola lepiej pasuje do niego niż do Rush`a
Ten film wymagał też aktorstwa dramatycznego, nie komediowego. Steve Martin jest dobrym komikiem, ale tu nie dałby rady.
PS. Czemu wszyscy tak lubicie te niepotrzebne apostrofy i piszecie "Rush'a"?
Nie, tak się nie pisze. http://www.jezykowedylematy.pl/2010/10/nazwiska-obce-kiedy-stawiamy-apostrof/
Ciekawy film. Zrobiony w konwencji umysłu samego Petera Sellersa - naczynia w które można włożyć wszystko. Bardzo dobra rola Rusha, ale mimo wszystko ten film mnie zmęczył i moja ocena to 6,4 czyli o wiele mniej niz społeczności Filmwebu. Czasami tak bywa. Wiem że jem coś dobrego ale mi nie smakuje " Samotni nie moga byc szczęsliwi"
Bardzo dobrze zagral Sellersa, majstersztyk, z przyjemnoscia ogladalem ten film troche smieszny troche gorzki. Szkoda mi Sellersa bo jako aktor byl genialny ale jako czlowiek mocno zagubiony.
Uważam, że ten film jest jednym z najlepszych filmów biograficznych. Myślę, że jest niedoceniony, chyba właśnie dlatego, że pokazał "takiego" Sellersa, z czego niezadowoleni są jego wielbiciele.
G.Rush świetny, jedna z jego najlepszych ról. Podzielam w pełni opinię Silly Walks i Meszi.