Soderbergh we właściwy sobie sposób bawi się konwencją kina klasy C, robiąc wiwisekcję klasycznych motywów (ofiara przejmuje w pewnej chwili kontrolę na prześladowcą), parodiując zgrane chwyty, np. ofiara z trupem w bagażniku; wyśmiewa ale jednocześnie adoruje, intencjonalnie, sytuacje niemożliwe - cały motyw z pożyczaniem telefonu i "ukrywaniem" się aby zadzwonić.
Reżyser robi kolejną analizę gatunkową, równocześnie dodając od siebie nowatorskie operowanie kadrem, przełamując niejako naturalne ograniczenia sprzętu operatorskiego, czyli iPhone, na którym film został zarejestrowany. Stosuje ekstremalne kąty, duże zbliżenia, nietypową perspektywę.
Całość to przepyszna zabawa konwencją i naszymi oczekiwaniami. Film mocno broni się również dzięki kreacjom aktorskim, które pomimo dyskomfortu, jaki może wywołać tak intymna technika rejestracji, nie zdradzają fałszywej nuty. Można nawet powiedzieć więcej, to dzięki tej technice możemy łatwo wychwycić wszelkie niuanse, mikro tiki aktorów, które przy tradycyjnej kamerze nie zostały by zauważone.
Moim zdaniem niepotrzebnie zdradzono postać stalkera - gdyby widz nie był do końca pewny byłoby ciekawiej przez ponad 20 minut filmu. Tego brakowało mi do 9.
Mimo wszystko film bardzo dobry.
Tak, też się spodziewałem że do końca filmu będziemy się zastanawiać czy zwariowała czy jednak nie, do tego jakiś twist a tutaj sprawa się szybciutko wyjaśniła.
Ta niedorzeczność jest niejako zamierzony, o czym wspomniałem w recenzji, czyli np. ukrywanie się z telefonem od czarnego kolegi, czy też cała jego postać. No wiele innych elementów. Ten film to taka wiwisekcja gatunku thrillera i jego chwytów, które prawie zawsze są absurdalne i naiwne, poczynając od Psychozy Hitcha
Tak sobie to tłumacz...W ten sposób z każdego durnego filmu można zrobić arcydzieło.
Te wnioski opieram również o poprzednie filmy tego reżysera, do których podchodził w podobny sposób.