Dawniej melancholią nazywano depresję. To jest film o depresji, syty głodnego nie zrozumie. Tylko ktoś, kto doświadczył stanów depresyjnych może go zrozumieć w pełni. W przeciwnym razie jest to jak opowiadanie ślepemu o kolorach. Depresja to znak naszych czasów, coraz więcej ludzi na nią cierpi i to ona doprowadzi do zagłady naszą cywilizację. Takie jest przesłanie filmu.
A ja rozumiem i jednocześnie mi się nie podobał, przesłanie i pomysł są świetne, ale beznadziejnie zrealizowany i po prostu nudny, przerost formy nad treścią
W pełni się zgadzam. Film jedynie dla wybranych, ludzi obytych z każdą stroną życia i o ponadprzeciętnej percepcji rzeczywistości. Ja niestety na ten przykład (człowiek notorycznie z optymizmem podchodzący do tematu egzystencji) zupełnie filmu nie zrozumiałem.
Czyli w sumie to film dla ludzi chorych i cierpiacych... A nie dla normalnych ludzi...
Racja szczególnie teraz w czasach pandemii gdzie ludzie potracili wszystkie oszczędności,pracę,najbliższą rodzinę