Akcja rozgrywa się małym estońskim miasteczku. Tytułowa matka jest (przepraszam za określenie) "typową kurą domową" - zajmuje się domem oraz synem "w śpiączce". Pierwsze sceny to kronika jej codziennych obowiązków: przygotowanie posiłków, sprzątanie domu, pielęgnacja ogródka, opieka nad synem, przyjmowanie gości odwiedzających syna. A później rzecz nabiera cech hmm... kryminału, ale takiego bez broni (choć motyw przewija się w rozmowach), strzelanin (choć jedna jest - ale tylko wspomniana), krwawych zabójstw. Okazuje się, że nie wszystko jest takim jak się wydaje, że wydarzenia które doprowadziły do "śpiączki syna" są mocno niejasne, a każdy bohater (no, prawie) ma jakąś tajemnicę związaną z "śpiącym synem". Im bliżej końca wątpliwości i pytania zamiast się rozmywać - piętrzą się. Informacje są skąpe, a całe śledztwo prowadzi widz czerpiąc wiedzę z oglądanych wydarzeń. Rzecz jest utrzymana w wolnym tempie, kameralnym (kamera poza paroma wyjątkami nie opuszcza jednego miejsca). Jedyne jakie mam zastrzeżenia to do końcówki - nieoczekiwanie przyspieszonego rozwiązania głównego wątku. Jeśli miało być zaskakująco i szokująco - niestety nie wyszło.