W "Dzikich różach" nie mamy ani wsi z "Rancza", ani z "Pokłosia". Nie jest ona spokojna i wesoła, ale też nie została wykorzystana do - jakże modnego ostatnio - obrazowania "polskiego piekiełka". W końcu nie służy satyrze. Jest po prostu miejscem, w którym rozgrywa się historia bohaterki. Ale oczywiście miejscem nieprzypadkowym, dlatego też niejako bohaterem. Chwilami można odnieść wrażenie, że Anna Jadowska w swoim filmie chce głównie pokazać, jak wygląda wieś, a także to, jak świetną jest obserwatorką. Według mnie ta lekka nieskromność jest uzasadniona, gdyż naprawdę nie miałam się do czego przyczepić. Wszystkie elementy - scenografia, kostiumy - jeśli mogę tak to ująć, słowa bohaterów, mowa ciała - zostały odwzorowane i d e a l n i e. Dlatego też podczas seansu możemy niejednokrotnie się uśmiechnąć - czasem z sentymentu, a czasem ironicznie (komunia).
Z tego co zauważam to w filmie mamy 2000 rok,więc to nie jest już aż taka współczesna wieś. Bez mała 20 lat temu chyba ,że się mylę ? Chociaż tak wiele się nie zmieniło,jest tylko więcej elektroniki.
Obraz Polskiej wsi, może i tak, ale gdzieś w Polsce B, sam całe życie mieszkam na wsi, ale z taką zaściankowością się nie spotkałem.